Nie jest łatwo zachęcić dziecko do nauki tabliczki mnożenia, szczególnie kiedy często sami mamy z nią problemy. Myślące za nas telefony rozleniwiają nasz mózg.
Wczorajsza batalia, którą stoczyłam z dwiema dziewczynkami zakończyła
się połowicznym sukcesem. Udało się nam zapamiętać kilka trudniejszych działań,
ale kosztem.... naszych ciał :).
Zaczęłyśmy od zrobienia trzech zestawów karteczek z cyframi
od 1 do 10. Zabawa miała przypominać
karcianą grę w wojnę, więc każda z nas w tym samym momencie wykładała na
stół swoją kartę z numerkiem. Zwycięzca, poza tym, że musiał mieć najwyższą
kartę, musiał też pomnożyć cyfry z kart. Jeśli mu się to udało – wygrywał bitwę. W ten sposób liczenie
zostało tylko przemycone, jako element zabawy i nie nazwaliśmy nawet tego
„nauką tabliczki mnożenia”.
Dodatkowo grę urozmaiciłyśmy drobną karą za niepoprawny wynik – zapisanie działania na ciele. Posłużyły
nam do tego specjalne kredki do malowania na ciele. Efekt nie jest wcale
łatwozmywalny, ale było warto.
A jakie są Wasze sposoby na naukę liczenia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz